W głębokim zielonym lesie, gdzie gałęzie drzew splatały się jak dłonie starych przyjaciół, mieszkał mały leśny elf o imieniu Hansel. Hansel miał malutki kapelusz z mchu, płaszcz z bukowych liści i buty z sosnowej kory. Przede wszystkim uwielbiał odkrywać tajemnicze zakątki swojego lasu. Pewnego słonecznego poranka, gdy promienie prześwitywały przez liście i wszystko pachniało świeżością, Hansel postanowił wyruszyć na poszukiwania. „Tym razem znajdę coś naprawdę wyjątkowego, coś, czego żaden elf nigdy wcześniej nie widział!” powiedział do siebie z determinacją i chwycił swoją małą różdżkę. Nie wiedział, czego się spodziewać, ale serce waliło mu z radości na myśl o przygodzie. Wyruszył więc leśną ścieżką, gdzie mech szeleścił miękko pod jego stopami, a ptaki śpiewały mu, gdy szedł.
Gdy Hansel szedł dalej, ścieżka doprowadziła go do starego dębu, który stał na polanie niczym strażnik lasu. Na jego gałęziach siedziała sowa Hedwiga, znana wśród mieszkańców lasu ze swojej mądrości i spokoju. „Gdzie idziesz, Hansel?” zawołała do niego głębokim głosem. „Szukam czegoś wyjątkowego, czegoś magicznego. Czy wiesz, w którą stronę powinienem pójść, Hedwigo?” Sowa zamrugała zamyślona, po czym potrząsnęła głową. „Mówią, że za starym świerkiem na zachodnim szlaku jest ścieżka prowadząca do źródła z magiczną wodą. Ale uważaj, las ma swoje tajemnice”. Hanselowi zaświeciły się oczy. „Dziękuję, Hedwigo! Znajdę je!” Pożegnał się i ruszył w kierunku, który wskazała.
Po długiej drodze pełnej zakrętów i gęstych krzaków, Hansel w końcu dotarł do miejsca, o którym mówiła Hedwiga. Małe źródełko bulgotało pomiędzy dużymi kamieniami, świecąc srebrnym światłem. „To musi być to!” wykrzyknął podekscytowany i podszedł bliżej. Woda była przejrzysta i delikatnie pachniała jaśminem. Hansel ostrożnie zanurzył swoją małą dłoń w źródle i poczuł, jak przenika go dziwne ciepło. „To magia!” wyszeptał zdumiony. Ale gdy tylko nabrał garść wody, usłyszał za sobą cichy szelest. Odwrócił się i zobaczył kogoś, kogo nigdy wcześniej nie znał.
Przed Hanselem stała leśna wróżka, Rosary. Była piękna jak wiosenny poranek, jej włosy przypominały pajęczyny splecione z kroplami rosy, a jej suknia świeciła na zielono. „Kim jesteś i czego szukasz? Zapytała uprzejmie, ale jednocześnie nieco ostrożnie. „Jestem Hansel i znalazłem to źródło. Jest magiczne, prawda?” Odpowiedział elf, wskazując na połyskującą wodę. Różaniec skinął głową. „Tak, to źródło życia. Dzięki niej nasz las jest pełen sił. Ale teraz grozi mu wyschnięcie. Potrzebujemy pomocy. Hansel natychmiast skinął głową. „Pomogę ci, Rosario! Powiedz mi, co mam robić – zaoferował odważnie.
Rozarka wyjaśniła, że lasowi zagraża czarny cień, który skrada się między drzewami i wysysa z nich siłę życiową. „Musimy przynieść kroplę wody ze źródła do serca lasu” – powiedziała. Razem wyruszyli w podróż, prowadzeni przez światło źródła, które Hansel niósł w małej muszelce. Podróż nie była łatwa. Las był ciemny, a cienie podążały za nimi. „Trzymaj się blisko mnie!” zawołała Rosary, słysząc złowieszcze wycie. W końcu dotarli do miejsca, gdzie stał ogromny kamień pokryty starymi runami. Hansel ostrożnie wylał kroplę wody na kamień, który zalśnił złotym światłem. Czarny cień zniknął, a las znów wypełnił się radością i siłą.
Zmęczeni, ale szczęśliwi, Jaś i Małgosia wrócili do źródełka. „Jesteś prawdziwym bohaterem, Hansel” – uśmiechnęła się wróżka. „Nie poradzilibyśmy sobie bez ciebie”. Hansel zarumienił się. „Chciałem tylko pomóc. Nasz las jest naszym domem. Rosaria dała mu na pamiątkę mały szmaragdowy liść. Kiedy Hansel wrócił do swojego domu z mchu, zrozumiał, że bycie odważnym oznacza nie tylko znalezienie magii, ale także ochronę tego, co ważne. Zasnął więc zadowolony, a nad lasem gwiazdy świeciły jaśniej niż kiedykolwiek.