Noc powoli zapadała nad małym Jankiem. Wszystko w pokoju spało – miś przytulił swoją okrągłą główkę do poduszki, koc drżał lekko w sennym szepcie, tylko oczy Janka pozostawały szeroko otwarte. „Ojej, dlaczego nie mogę spać?” westchnął. I w tym momencie coś poruszyło się obok jego łóżeczka. Rozległ się cichy dźwięk, jakby spadające piórko, i nagle pojawił się przed nim dziwny mały człowieczek z okrągłą buzią, miękkimi pierzastymi włosami i strojem, który wyglądał jak puszysty puch. „Jestem Mały Hairy i pomagam dzieciom zasnąć. Wygląda na to, że potrzebujesz dziś mojej pomocy – uśmiechnął się, a jego głos był tak miękki, że Hansel poczuł, jak jego powieki stają się ciężkie.
„Chodź ze mną, pokażę ci magiczne miejsce – szepnął Hajanek, pstrykając palcami. Nagle Jeník poczuł, że coś unosi się nad nim, jakby unosił się na chmurze. Jego łóżko zniknęło, pokój się rozpłynął, a wokół niego pojawił się miękki krajobraz poduszek, koców i kołder, kołyszących się jak morskie fale. „Witamy w poduszkowym zamku!” oznajmił Hajanek, wskazując przed siebie. Tuż przed nimi znajdował się piękny zamek z wieżyczkami wykonanymi z puchowych kołder i bramą z najmiększych poduszek. Hansel rozejrzał się dookoła – pióra snów fruwały w powietrzu, a wszystko było ciche, spokojne i miękkie, jak jego matka układająca go do snu.
„Tu w zamku mieszkają Ospałkowie – tkacze snów – wyjaśnił Hajanek i poprowadził Jeníka do wielkiej sali, gdzie siedziała pani Ospałka, która miała włosy jak miękki mech, a w ręku trzymała cienką złotą nić. „Z tej nici utkamy sny dla wszystkich dzieci”, powiedziała Ospalka, pokazując mu krosno, na którym przed oczami Jeníka zaczęły pojawiać się obrazy – piękne bajki, przygody i łagodne sny pełne życzliwych świateł. Nieco dalej stał pan Chrupálek, strażnik snu, który stukał lekko w chmury i powoli rozdmuchiwał je, aby dotarły do dzieci. „Ale mamy dziś duży problem” – westchnął. „Coś ukradło nasze sny…”
W tym momencie z rogu sali dobiegł lodowaty podmuch. „To będzie zła Roztropność!” wykrzyknął Hajanek. „Zazdrosny duch, który nie może spać, więc kradnie sny dzieci, by nie dawały im spokoju przez całą noc!”. Hansel zadrżał, widząc, jak ciemny wicher unosi w ciemność piękne pajęczyny snów. „Musimy je uratować!” wykrzyknął. Hajanek skinął głową, chwycił miękką poduszkę i podał ją Hanselowi. „Użyj jej jako tarczy, Pruvan nie znosi ciepła i miękkości! Razem pobiegli za złodziejem, rzucając w niego miękkimi poduszkami i kocami, aż Průvan zaczął zanikać, syczeć, krążyć, aż w końcu zamienił się w cichą bryzę, która zniknęła w oddali.
„Dobra robota!” wykrzyknął Śpiący, a nici snu wróciły na swoje miejsce. „Dziękuję, Hansel! Hajanek uśmiechnął się i pogłaskał go po włosach. „Teraz nadszedł czas, abyś wrócił do domu. Hansel poczuł, jak miękki koc delikatnie go otula i nagle znalazł się z powrotem w swoim łóżeczku. Jego powieki były ciężkie, ale zadowolone. „Dobranoc, Haiyan…” wyszeptał i zanim zdążył dokończyć, zasnął.