W środku głębokiego lasu, gdzie drzewa szeleściły jak stare pieśni, a strumienie śpiewały cichą melodię, stała wysoka kamienna wieża. Ale nie była to ciemna i zimna wieża, jaką mogłaby się wydawać. Jej ściany porastał pachnący bluszcz, na balkonach kwitły róże, a z okien co wieczór sączył się przyjemny blask świec. Wewnątrz mieszkała księżniczka Elizabeth, która była zupełnie inna niż księżniczki z bajek. Nigdy nie tęskniła za ratunkiem, ponieważ wiedziała, że jest już tam, gdzie chciała być. Każdego ranka parzyła sobie gorącą herbatę z leśnych ziół, otwierała wielką magiczną księgę podarowaną jej przez mądrą czarownicę i czytała o tajemnicach świata. Wieczorem znów siadała przy oknie i obserwowała gwiazdy, które opowiadały jej historie tak stare jak samo niebo. „To jest mój dom”, mawiała do siebie z zadowoleniem. Ale w otaczającym ją świecie zaczęły krążyć plotki o pięknej księżniczce, która musi zostać uwięziona. I tak pewnego dnia zaczęli pojawiać się rycerze…
„Słyszałeś to, Robercie?” krzyknął młody rycerz w lśniącej zbroi. „Księżniczka w wieży! Musi czekać na ratunek!” I tak z całego królestwa zaczęli zjeżdżać się dzielni wojownicy, każdy chętny do zostania bohaterem, który uratuje piękną dziewczynę. Pierwszy przybył rycerz Gustav, najszybszy jeździec na świecie. Drugi był rycerz Hugo, słynny łucznik, który trafiał do celu z odległości stu kroków. Trzecim, najsprytniejszym ze wszystkich, był rycerz Samuel, który miał w kieszeni magiczne klucze do każdego zamku. Każdy z nich był pewien, że uratuje księżniczkę i sprawi, że będzie mu dozgonnie wdzięczna. Nie wiedzieli jednak, że księżniczka Elżbieta wcale nie potrzebowała ratunku, a tym bardziej go nie chciała!
Pierwszy rycerz, Gustav, pobiegł do wieży i wspiął się po różach do okna. „Księżniczko, jestem tutaj! Uratuję cię!” krzyknął dumnie. Elżbieta patrzyła na niego przez chwilę, po czym wzruszyła ramionami i spokojnie odpowiedziała: „Ale ja nie chcę nigdzie iść. Wolisz napić się herbaty?” Gustav w ogóle nie zrozumiał tej odpowiedzi i szybko zszedł na dół. Drugi rycerz, Hugo, przybył na magicznym koniu, który potrafił latać. „Skacz, księżniczko! Zabiorę cię w bezpieczne miejsce!” krzyknął. Ale Elizabeth potrząsnęła głową: „Jestem tu bezpieczna. Nie wolałbyś posłuchać bajki?”. Hugo potarł czoło w zakłopotaniu i odleciał. W końcu przybył rycerz Samuel z magicznym kluczem, który pasował do każdego zamka. „Otworzę ci drzwi, księżniczko! Możesz wyjść!” zaproponował jej. „Ale ja już wychodzę. Chodzę po lesie,” odpowiedziała Elizabeth z uśmiechem. „Chcesz ciasteczko?” Samuel spojrzał na klucz, potem na księżniczkę i w końcu odszedł, zawstydzony…
W chwili, gdy rycerze wrócili do królestwa, stara wiedźma przybyła do księżniczki. „Myślę, że nadszedł czas, aby pokazać im, że prawdziwa odwaga nie polega na tym, kogo ratujemy, ale na tym, czego się uczymy” – powiedziała mądrze, wyczarowując plan. Następnego ranka rycerze znaleźli się w pułapce. Most zawalił się za nimi, ich konie zniknęły i wyglądało na to, że tym razem to oni potrzebowali ratunku…
Księżniczka Elżbieta zeszła z wieży i bez wahania pomogła rycerzom wrócić do domu. „Czasami ratunek nie polega na mieczu i sile, ale na wiedzy, co jest słuszne” – powiedziała z uśmiechem. Rycerze zrozumieli, że księżniczki nie zawsze muszą być bezbronnymi dziewczynkami czekającymi na bohaterów…
Rycerze wrócili do domu z nowym spojrzeniem na świat, a księżniczka pozostała w swojej wieży, szczęśliwa i zadowolona. Od tej pory nikt nie mówił, że trzeba ją ratować, bo wszyscy wiedzieli, że czasem to właśnie księżniczki mogą uratować świat…