W głębokim lesie, gdzie szumiał strumyk i śpiewały ptaki, mieszkał samotny, ale miły wilk o imieniu Vitek. Nie był złym wilkiem, jak mówiono w bajkach. Nie gonił królików, nie straszył jeleni ani nie polował na małe kozy. Wolał siedzieć na palecie i obserwować chmury lub rozmawiać ze starym borsukiem. Ale niedaleko jego nory mieszkała koza matka z siedmiorgiem dzieci. I wcale nie była taka słodka, jak mogłoby się wydawać. Była dzika, niespokojna i bardzo psotna. Zawsze płatała figle, dokuczała innym zwierzętom, a przede wszystkim dobrze się bawiła, wymyślając psoty. A kiedy dowiedziała się, że w pobliżu mieszka wilk, od razu wpadła na pomysł. „Hej, braciszkowie i siostrzyczki”, powiedziała jedna mała kózka, ”może pobawimy się trochę z tym głupim wilkiem? Będziemy krzyczeć, że chce nas zjeść i zobaczymy, jak bardzo się przestraszy!”. Wszystkie się zgodziły i zaczęła się ich mała, ale niebezpieczna zabawa.
Pewnego dnia, gdy wilk Witek odpoczywał spokojnie pod drzewem, usłyszał wołanie. „Pomocy! Pomocy! Wilk nadchodzi! Chce nas zjeść!” krzyczały kózki, które schowały się za pniem drzewa. Vitek podniósł głowę i rozejrzał się zdezorientowany. „Co? Kto krzyczy? Nie chcę nikogo skrzywdzić” – powiedział smutno do siebie, ale zanim się obejrzał, z krzaków wyskoczyła koza i zaczęła się z niego śmiać. „Głupi wilk! Przestraszyłeś się?” zaśmiała się najstarsza koza. Vitek był zawstydzony. „To nie jest miłe, koziołku” – powiedział smutno. Ale kózka miała inny plan. Każdego dnia celowo go straszyła, krzycząc na niego i wymyślając sposoby, aby jeszcze bardziej go dręczyć.
Pewnego dnia szczenię kozy wpadło na pomysł. „Złapmy wilka w pułapkę!” krzyknęła jedna z nich. Pobiegły razem i szeptały coś do siebie. W końcu wykopała dół w pobliżu ścieżki, którą często chodził wilk. Przykryła go gałęziami i liśćmi, aby nie było go widać. I wtedy jedna z kózek zaczęła wołać: „Witek! Vitek! Chodź tu, znaleźliśmy coś ciekawego!”. A ponieważ Vitek był ciekawy i wciąż wierzył, że mogą być przyjaciółmi, podszedł bliżej. Zrobił krok, potem drugi – i nagle wpadł do głębokiej dziury! „Ojej, biedny wilk! Wpadł do dziury!” śmiały się kozy, skacząc wokół pułapki. „Teraz jest nasz! Możemy z nim zrobić, co tylko chcemy!“
Wilk próbował się wydostać, ale dziura była zbyt głęboka. Wołał do kózek o pomoc: „Proszę, pomóżcie mi! Nie mogę się wydostać!”. Ale kózki tylko się z niego śmiały. „A teraz baw się dobrze, wilku! To dla wszystkich bajek, w których wilki źle się zachowują!” zawołał jeden z nich. „Powinniśmy rzucać w niego szyszkami!” krzyknęła druga. Rzucała więc w niego szyszkami i gałązkami, zupełnie nie przejmując się tym, jak czuje się wilk. Witek był smutny i zaczął myśleć, że może powinien być złośliwy, skoro wszyscy go tak traktują.
Ale właśnie w tym momencie do domu wróciła matka koza. Gdy tylko zobaczyła, co robią jej dzieci, zmarszczyła brwi i tupnęła kopytem. „Co ja widzę? Uwięziliście biednego wilka i jeszcze się z niego śmiejecie? Co za wstyd! Hoduję was dla dobroci, a nie podłości!” zagrzmiała surowo. Przestraszyła się i przestała się śmiać. „Ale mamusiu, my się tylko bawiliśmy…” mruknął jeden z nich. „To nie jest zabawa! To nie w porządku być okrutnym dla innych! Pomóżcie mu natychmiast!” rozkazała im. Zaczerwienione ze wstydu czarownice chwyciły gałęzie i kamyki, które uniemożliwiały wilkowi wydostanie się na zewnątrz i pomogły mu stanąć na nogi.
Wilk otrząsnął się i spojrzał na małą kozę. Spodziewał się, że uciekną lub będą robić wymówki, ale tym razem opuściła uszy, a najstarsza powiedziała: „Przepraszam, Vitek. Byłyśmy dla ciebie niemiłe. To nie było w porządku”. Ku zaskoczeniu wszystkich wilk uśmiechnął się. „Dziękuję. Ale pamiętaj, dobre serce jest silniejsze niż gniew”. I tak koziołek wyzdrowiał, zaczął szanować innych i już nigdy nikogo nie skrzywdził. A Witek? Poznał nowych przyjaciół i już nigdy nie był sam.