W głębokim, magicznym lesie, gdzie drzewa szepczą opowieści wiatrowi, a świetliki malują nocą niebiańskie obrazy, żyła niezwykła sowa. Nazywano ją Sprytną, nie tylko dlatego, że miała okulary w okrągłej oprawce i pióra miękkie jak kartki starych książek, ale przede wszystkim dlatego, że znała każdą historię, jaką kiedykolwiek napisano. Jej domem była dziupla w najwyższym dębie, ale jej prawdziwym królestwem była biblioteka snów – sekretne miejsce wysoko w koronach drzew, do którego mogli dostać się tylko ci, którzy wierzyli w magię bajek. Każdego wieczoru, gdy świat cichł, a gwiazdy świeciły niczym lampy nad łóżkami dzieci, Sprytna Mała rozpościerała skrzydła i wzbijała się w przestworza. Niosła ze sobą historie ukryte w starych książkach, aby wysłać je do snów dzieci na całym świecie.
Biblioteka Snów nie była zwykłą biblioteką – była zbiorem wszystkich bajek, jakie kiedykolwiek napisano lub wymyślono. Książki w niej zawarte szeptały swoje własne przygody, gdy dotykały ich delikatne palce wiatru. Ale co było najbardziej magiczne – gdy tylko Clever otwierała książkę i zaczynała czytać, jej słowa zamieniały się w gwiezdny pył, który leciał do dzieci i unosił się w ich snach. I tak każdej nocy stawały się księżniczkami, dzielnymi rycerzami, podróżnikami po morzach lub magami w odległych krainach. Ci, którzy raz śnili z biblioteką snów, nigdy nie zapomnieli jej magii.
Pewnej nocy jednak Spryciarz zauważył, że okno w jednym z domów wciąż jest oświetlone. Był to pokój małego Hansela, który wiercił się w swoim łóżeczku i smutno patrzył w sufit. „Dlaczego nie śpisz, mój mały marzycielu?” Sowa szepnęła na wiatr, a on zdawał się słyszeć jej słowa, zmarszczył brwi i westchnął. „Zgubiłem moją ulubioną książkę… I nie mogę bez niej zasnąć – wyszeptał w ciemność. Clever zastanowiła się delikatnie, po czym zdecydowała – nie pozwoli mu się martwić. Każdy, kto kocha opowieści, zasługuje na to, by nadal śnić.
Clever uniosła się w niebo i wróciła do swojej biblioteki. Przeszukała strony w poszukiwaniu najbardziej magicznej książki, która pomogłaby Hanselowi. I wtedy ją znalazła – książkę pełną przygód, w której główny bohater szukał zaginionego skarbu. „To jest to!” krzyknęła z zadowoleniem i zaniosła ją do okna chłopca. Tam usiadła, otworzyła ją i zaczęła czytać. Jej słowa unosiły się jak iskierki w nocy i dryfowały do snu Hansela. I oto nagle znalazł się w krainie baśni, gdzie mógł szukać swojej książki.
W środku świata snów Hansel spotkał Sprytka, który czekał na niego na kwitnącej łące pełnej mówiących kwiatów. „Gdzie jest moja książka?” zapytał z nadzieją w oczach. Sowa uśmiechnęła się i odpowiedziała: „Historie nie są tylko na papierze, ale w twoim sercu. Jeśli kochasz książkę, jej historia nigdy w tobie nie zniknie”. Hansel zrozumiał, że nawet jeśli stracił książkę, historie pozostaną z nim na zawsze.
Rano Hansel obudził się uśmiechnięty. Natychmiast pobiegł do mamy i powiedział jej, że nie jest już smutny. „Wiesz, mamusiu, mogę stracić książki, ale będę nosił ich historie na zawsze”. Mama uśmiechnęła się do niego i następnego dnia razem poszli do biblioteki, aby znaleźć nową ulubioną książkę. A Smartie? Obserwowała go ze swojej dziupli, zadowolona, że kolejne dziecko odkryło magię opowieści.