W pewnym odległym królestwie żył mądry i sprawiedliwy król, którego lud kochał. Nie był surowym władcą, nie karał swoich poddanych bez powodu, dbał o sprawiedliwość i dostatek w swojej krainie. Ale czas mijał, a wraz z upływem lat król zaczął odczuwać zmęczenie. Był zmęczony bankietami, znudzony długimi spotkaniami, a przede wszystkim wyczerpany niekończącymi się decyzjami o losie innych. „Jak by to było być zwykłym człowiekiem?” zastanawiał się król pewnej nocy, spacerując po murach swojego zamku. „Nikt by niczego ode mnie nie chciał, nie musiałbym zajmować się wojnami ani sporami. Żyłbym po prostu jako zwykły Honza, który nie musi myśleć o niczym skomplikowanym…”. Cóż za piękny pomysł! Król nawet nie zauważył, że ktoś go obserwuje – pod murami stał starzec z długą brodą i oczami błyszczącymi jak gwiazdy.
Następnego ranka król wezwał mędrców ze wszystkich części kraju i zapytał ich, czy jest jakiś sposób, aby mógł zostać zwykłym człowiekiem. Ale żaden z nich nie znał odpowiedzi. Dopiero wieczorem, gdy król siedział znużony na swoim tronie, w sali pojawił się starzec z brodą. „Wiem, czego pragniesz, królu – powiedział głębokim głosem. „Chcesz być zwykłym Honzą. A ja mogę sprawić, że tak się stanie”. Król był zaskoczony, ale zaintrygowany. Mag wyjaśnił mu, że gdzieś w małej wiosce żył Honza – dobry, ale prosty chłopiec, który zawsze marzył o pięknym życiu pełnym bogactwa i sławy. „Mogę cię wymienić” – powiedział mag. „Staniesz się Honzą, a on stanie się tobą”. Król, zmęczony życiem monarchy, zgodził się. Mag pstryknął palcami i wypowiedział potężne zaklęcie.
Kiedy Honza obudził się następnego ranka, przetarł oczy i odkrył, że nie leży na starym słomianym łóżku w swojej chacie, ale w miękkim puchu jedwabnego łóżka. Rozejrzał się po zdobionej złotem komnacie i wykrzyknął: „Co się stało?”. Służba wpadła do pokoju, ukłoniła się głęboko i krzyknęła: „Wasza Wysokość, czas na śniadanie i naradę z ministrami!”. Honza nie rozumiał, ale kiedy spojrzał w ogromne lustro, zobaczył twarz króla. „Ja… jestem królem?” mruknął, stukając się w policzek. Potem na jego ustach pojawił się szeroki uśmiech. „Podoba mi się to!” I tak zaczęła się jego nowa przygoda jako władcy całego królestwa.
Na początku Honza cieszył się wszystkimi przyjemnościami królewskiego życia – jedząc najlepsze potrawy, ubierając się w drogie ubrania i nakazując swoim sługom nosić to, co tylko zechce. Szybko jednak odkrył, że bycie królem to nie tylko ucztowanie. Każdego dnia musiał radzić sobie z problemami kraju, wysłuchiwać skarg swoich poddanych i podejmować trudne decyzje. „To nie jest takie łatwe, jak myślałem!” westchnął pewnego dnia, gdy przedstawiono mu długą listę podatków i ceł. Najchętniej po prostu wyszedłby na pole, ale każdy jego ruch był obserwowany. Nagle zaczął doceniać proste życie, które prowadził wcześniej.
Podczas gdy Honza zmagał się z rządzeniem, były król żył teraz jako zwykły wieśniak. Rano wstawał wraz ze wschodem słońca, pracował na polu, a wieczorem rozmawiał z innymi chłopami przy ognisku. „Życie wieśniaka jest o wiele trudniejsze niż myślałem” – przyznał pewnego dnia, gdy plecy bolały go od orania pola. „Pracują cały dzień, nie mają odpoczynku, a przecież to ich praca karmi całe królestwo!”. Były król zaczął patrzeć na swoich poddanych innymi oczami – nie były to już tylko nazwiska na listach podatkowych, ale prawdziwi ludzie z prawdziwymi problemami.
Po roku Honza i były król spotkali się ponownie. Obaj zdali sobie sprawę z tego, jak ciężkie było życie drugiego i pokornie uścisnęli sobie dłonie. Mag, który połączył ich losy, pojawił się ponownie i zapytał z uśmiechem: „Czy chcecie wrócić?”. „Tak” – odpowiedzieli zgodnie. I tak wszystko wróciło do normy, ale oboje się zmienili. Król stał się sprawiedliwszy i bardziej doceniał pracę swoich poddanych, a Honza wrócił do chaty, wiedząc, że szczęście nie tkwi w koronie na głowie, ale w radości zwykłego życia.