Na pięknej zielonej łące, gdzie słońce świeciło jak złota kula każdego dnia, a trawa delikatnie falowała na wietrze, mieszkał mały wróbelek o imieniu Vilík. Był odważnym i ciekawskim ptaszkiem, który każdego dnia szukał nowych przygód. Uwielbiał przeskakiwać z kwiatka na kwiatek, a czasem zerkać w błękitne niebo, nad którym krążyły orły. Każdego ranka budził go śpiew jego przyjaciół, motyli, które szeleściły skrzydłami, tańcząc wokół niego. Vilík miał jedno wielkie pragnienie: znaleźć coś naprawdę wyjątkowego, coś, co przyniosłoby radość i przyjaźń nie tylko jemu, ale wszystkim zwierzętom na łące. Codziennie chodził więc na spacery po łące, mając nadzieję, że pewnego dnia znajdzie coś magicznego.
Pewnego słonecznego popołudnia, gdy Vilík odpoczywał na małym kamieniu nad strumieniem, jego uwagę przykuło coś dziwnego. Na ziemi, wśród źdźbeł trawy, leżało małe ziarenko, które świeciło delikatnym złotym światłem. „Co to może być?” Vilík zastanawiał się na głos, pochylając się bliżej nasionka. Kiedy lekko szturchnął je dziobem, nasionko zdawało się drżeć i zaczęło się powoli obracać. „To nie jest zwykłe ziarno!” Vilík sapnął ze zdziwienia. „Może to magia!” Wróbel ostrożnie wziął nasionko do dzioba i poczuł, jak ogarnia go fala radości i dziwnego ciepła. Nagle usłyszał niski głos, który zdawał się dochodzić do niego ze wszystkich stron: „Chodź do magicznego lasu, tam dowiesz się więcej”. Vilík postanowił posłuchać głosu i wyruszył w podróż.
Droga do zaczarowanego lasu była długa i pełna przeszkód, ale Vilík nie poddawał się. Przeskakiwał strumienie, mijał krzaki pełne malin, a od czasu do czasu zatrzymywał się, by napić się z małych jeziorek. Zawsze towarzyszyło mu specjalne ziarenko, które starannie chował pod skrzydłem. Gdy dotarł na skraj zaczarowanego lasu, słońce powoli szykowało się do zachodu. Las wyglądał inaczej niż zwykle, był ciemniejszy i bardziej tajemniczy, ale Vilík się nie bał. Z każdym krokiem drzewa zdawały się ożywać, gałęzie kołysały się delikatnie na wietrze, a liście szeleściły jak szepty. „Gdzie jesteś, kto przemówił tym głosem?” Vilík zawołał w głąb lasu. W odpowiedzi usłyszał tylko niskie warknięcie, ale mały wróbel wyczuł, że jest blisko czegoś wielkiego. Nagle przed nim stanęła stara, mądra sowa, obserwując go swoimi wielkimi żółtymi oczami.
Sowa powoli zbliżyła się do Willy’ego i powiedziała niskim, ale głębokim głosem: „Witaj, dzielny Willy. Wiem, dlaczego tu przybyłeś”. Mały Wróbelek spojrzał na sowę z szacunkiem, jakiego nigdy wcześniej nie czuł. „Masz nasionko, które kryje w sobie wielką magię” – kontynuowała sowa. „To nasionko ma zdolność przynoszenia radości i szczęścia wszystkim, którzy je zasieją. Ale musi być zasiane tam, gdzie panuje miłość i przyjaźń”. Willik był zachwycony, że jego przeczucie było słuszne – nasionko naprawdę było magiczne! „Co mam zatem zrobić?” zapytał. Sowa uśmiechnęła się i dodała: „Zasadź je na swojej łące, wśród przyjaciół. Tam magia rozkwitnie w pełni”. Następnie sowa odwróciła się i zniknęła między drzewami, pozostawiając Vilíkowi jego zadanie.
Vilík natychmiast wrócił na swoją ukochaną łąkę. Był tak podekscytowany, że nawet długa droga powrotna go nie zmęczyła. Gdy dotarł na miejsce, słońce chyliło się już ku horyzontowi, a łąka skąpana była w delikatnych pomarańczowych promieniach. Vilík zwołał wszystkich swoich przyjaciół – motyle, pszczoły, żuki i ptaki – i opowiedział im o magicznym nasionku i o tym, co powiedziała mu sowa. Wszyscy byli podekscytowani i postanowili wspólnie zasadzić nasionko. Wybrali najpiękniejsze miejsce na środku łąki, gdzie spotykali się każdego dnia. „Teraz musimy tylko poczekać”, uśmiechnął się Vilík, kiwając głową.
Nie minęło wiele czasu, a z miejsca, w którym zasadzili nasionko, zaczęły wyrastać piękne kwiaty. Ale nie były to zwykłe kwiaty. Każdego dnia zmieniały się – jednego dnia świeciły na złoto, a następnego były błękitne jak niebo. Kiedy wiał wiatr, ich płatki śpiewały delikatną melodię, która wypełniała łąkę szczęściem i spokojem. Wszystkie zwierzęta na łące cieszyły się i dziękowały Vilíkowi każdego dnia za znalezienie nasionka i przyniesienie im magii. „To najlepsza przygoda, jaką kiedykolwiek przeżyłem” – powiedział pewnego dnia Vilík swoim przyjaciołom. Każdego wieczoru, gdy na łące zapadał zmierzch, zwierzęta zasypiały wiedząc, że dzięki Vilíkowi ich świat na zawsze będzie piękniejszy i pełen magii.