Dawno, dawno temu żyła sobie mała myszka o imieniu Max. Mieszkał w małej, ale przytulnej mysiej norze, którą udekorował starymi kawałkami gazet i kilkoma błyszczącymi kamieniami, które znalazł na drodze. Ale Max najbardziej lubił ser. Wstawał rano myśląc o serze, spędzał cały dzień szukając okruchów sera, a w nocy przed snem marzył o wielkich kręgach sera, których pewnego dnia mógłby spróbować. Przyjaciele Maxa czasami wyśmiewali się z niego i nazywali go „serowym głupkiem”, ale on zawsze śmiał się i mówił: „Pewnego dnia znajdę największy i najsmaczniejszy ser na świecie!”. Każdego dnia biegał więc po całym spichlerzu, grzebiąc w kuchniach w nadziei, że odkryje jakiś nowy ser, którego wcześniej nie próbował.
Pewnego wieczoru, gdy Max leżał w łóżku, patrząc na księżyc świecący przez małe okno jego małego domku, zaczął marzyć o tym, jak pięknie byłoby, gdyby istniała nieskończona ilość sera. „Wyobraź sobie, Maxie”, szeptał do siebie, ”pewnego dnia znajdziesz ser, który nigdy się nie skończy. Każdy kawałek będzie pyszniejszy od poprzedniego i nigdy nie będzie ci go brakować”. Gdy to sobie wyobraził, nagle zasnął. We śnie znalazł się w samym środku serowego królestwa. Wokół niego znajdowały się góry sera – Emmental, Gouda, Parmezan, a nawet ser, którego nigdy wcześniej nie widział. Wszyscy mieszkańcy tego magicznego świata wyglądali na szczęśliwych i zapraszali Maxa, by dołączył do ich niekończącej się uczty. „Chodź i dołącz do nas, Maxie, i skosztuj” – zawołała do niego stara mysz, która wyglądała jak król sera.
Następnego ranka Max obudził się z jedną myślą w głowie: „Muszę znaleźć magiczny ser”. Zaraz po śniadaniu udał się do lasu, gdzie mieszkała mądra sowa, o której mówiono, że zna wszystkie tajemnice świata. Kiedy Max dotarł do jej dziupli w starym dębie, zawołał: „Sowo, mądra sowo, proszę pomóż mi!”. Po chwili stara sowa wyleciała z dziupli i wylądowała na gałęzi tuż nad Maxem. „Co cię trapi, mała myszko?” zapytała głębokim, spokojnym głosem. Max opowiedział jej o swoim śnie i pragnieniu znalezienia magicznego sera, który nigdy nie nadejdzie. Sowa przez chwilę przyglądała się Maxowi w zamyśleniu, po czym odpowiedziała: „Magiczny ser istnieje, ale jest daleko stąd. Musisz przejść przez ciemny las i odnaleźć tajemniczy serowy zamek. Ale pamiętaj, Maxie, magia sera tkwi nie tylko w jego smaku, ale w czymś znacznie głębszym”. Max nie rozumiał, co sowa miała na myśli, ale był zdeterminowany, by wyruszyć w drogę.
Max spakował mały plecak z okruchami sera na podróż i wyruszył do ciemnego lasu. Ścieżka była długa i żmudna, pełna zdradliwych korzeni, przez które musiał się przedzierać. Co jakiś czas zatrzymywał się, by odpocząć i skubnąć kawałek sera, który przyniósł. Gdy dotarł do rzeki, nad którą nie było mostu, zatrzymał się i zastanawiał, jak przedostać się na drugą stronę. Nagle pojawił się przed nim stary żółw. „Dokąd idziesz, mała myszko?” zapytała. „Szukam magicznego sera w tajemniczym serowym zamku” – odpowiedział Max. Żółw uśmiechnął się i zaproponował, że przeniesie go przez rzekę. „Czasami lepiej jest przyjąć pomoc, niż próbować robić wszystko samemu” – powiedziała mądrze. Max zgodził się i wkrótce znalazł się po drugiej stronie rzeki, z zamkiem w zasięgu wzroku.
Kiedy Max w końcu dotarł do serowego zamku, był cały zapłakany, ale podekscytowany. Zamek był ogromny, a gdy tylko wszedł do środka, poczuł najsmaczniejszy aromat sera, jaki kiedykolwiek znał. Na środku wielkiej sali, na złotym półmisku, leżał ser, który lśnił jak światło księżyca. Max podszedł i już miał wziąć kawałek, ale nagle pojawił się przed nim stary Król Myszy z jego snu. „Zanim go skosztujesz, Maxie, pamiętaj o radzie sowy. Magia sera tkwi nie tylko w jego smaku” – powiedział król. Max zastanowił się przez chwilę. Przypomniał sobie wszystkich przyjaciół, którzy pomogli mu po drodze, rady żółwia i sowy. Zrozumiał, że prawdziwa magia nie tkwiła w samym serze, ale w doświadczeniach, które przeżył i wielu nowych przyjaciołach, których poznał po drodze. Wziął więc mały kawałek sera, uśmiechnął się i powiedział: „Dziękuję. Nauczyłem się, że czasami podróż jest ważniejsza niż cel podróży”.
Max wrócił więc do domu, gdzie czekali na niego przyjaciele i wspólnie zjedli małą serową ucztę. Ale tym razem Max cieszył się nie tylko serem, ale także towarzystwem swoich przyjaciół.