Dawno, dawno temu żył sobie mały jelonek o imieniu Jeník, który mieszkał ze swoją rodziną na skraju wielkiego lasu. Każdego wieczoru, gdy słońce chowało się za horyzontem, a niebo zaczynało przybierać różowo-fioletową barwę, Hansel kładł się na swoim miękkim posłaniu z leśnego mchu i marzył o przygodach. Najbardziej interesował go tajemniczy las, który rozciągał się daleko poza miejsca, do których pozwalała mu chodzić matka. Babcia opowiedziała mu kiedyś o magicznym kwiecie, który nocą świecił jak księżyc i spełniał życzenia. Mały Johnny wyobrażał sobie, że znajdzie ten kwiat i przyniesie go z powrotem, aby wszyscy mogli zobaczyć, że jest nie tylko małym jelonkiem, ale także odważnym odkrywcą. Pewnego wieczoru, gdy był już prawie na wpół śpiący, postanowił spróbować szczęścia następnego dnia i wyruszył na poszukiwanie magicznego kwiatu.
Rano obudził się z jasnym celem i entuzjazmem w sercu. Bez wahania wyruszył do lasu, ostrożnie stąpając wśród drzew, by nie wzbudzić podejrzeń matki. Początkowo las był taki, jakim go znał – cichy szum strumyka, szelest liści i śpiew ptaków. Ale im głębiej wchodził, tym bardziej wszystko się zmieniało. Drzewa stawały się coraz gęstsze, a ich gałęzie splatały się niczym palce, rzucając na ziemię tajemnicze cienie. Hansel szedł, szukając kwiatu, o którym marzył. Im dalej szedł, tym bardziej wydawało mu się, że słyszy cichy szept – może to kwiat go wzywał? Ale kiedy znalazł miejsce, w którym kwiat miał rosnąć, zobaczył tylko pustą polanę. „O nie, zgubił się!” westchnął Johnny. Nie wiedział, co robić dalej i trochę się martwił. Las był teraz ciemniejszy i dziwniejszy. Wtedy zdał sobie sprawę, że może potrzebować pomocy.
Gdy Jeník odwrócił się, by zawrócić, usłyszał cienki, dzwoniący głos. „Nie rozpaczaj, mały płomyku!”. Podniósł głowę i zobaczył przed sobą małą wróżkę, która wyglądała jak złote światło unoszące się nad ziemią. „Mam na imię Emilka – przedstawiła się wróżka – i pomogę ci znaleźć to, czego szukasz. Johnny był zaskoczony, ale jednocześnie poczuł ulgę. „Szukam magicznego kwiatu, który spełnia życzenia – wyjaśnił Hansel. Wróżka uśmiechnęła się do niego i zatrzepotała półprzezroczystymi skrzydłami. „Ten kwiat rośnie tylko tam, gdzie łączy się odwaga i dobroć. Chodź ze mną, pokażę ci drogę”. Johnny szedł obok niej i czuł, jak jego strach powoli zanika. Wróżka opowiedziała mu o tajemnicach lasu i nauczyła go, jak słuchać drzew i rozumieć ich język. Hansel uczył się o lesie w nowy sposób i zaczynał rozumieć, że przygoda nie polegała tylko na znalezieniu kwiatu, ale także na nauce i pokonywaniu własnych lęków.
Wróżka Emilka prowadziła Hansela coraz głębiej w las, do miejsc, w których nigdy wcześniej nie był. Przeszli obok starych dębów, po których chodziły wiewiórki, i przez małą rzekę, której woda błyszczała jak srebro. „Ostrożnie, Hansel, musimy tu uważać – ostrzegła go wróżka, gdy dotarli do gąszczu, który wydawał się nie do przebycia. Jeník musiał przedzierać się przez gałęzie, które zdawały się mieć własną wolę i nie pozwalały mu iść dalej. Ale nie chciał się poddawać, był tak blisko! Wróżka pokazała mu jak znaleźć drogę – gdy się zatrzymywał, zamykał oczy i wsłuchiwał w las, czuł delikatne prowadzenie, jakby sama ziemia prowadziła go we właściwym kierunku. W końcu dotarli do małej polany, na której stało ogromne drzewo o pniu tak szerokim, jak cały dom Jeníka. „To jest to miejsce – powiedziała Emilka. Hansel rozejrzał się i jego oczy rozbłysły – zobaczył delikatne światło u podstawy drzewa. Magiczny kwiat!
Hansel ostrożnie zbliżył się do kwiatu, gdy nagle ze szczytu drzewa sfrunęła wielka, stara sowa. „Kto śmie zabierać magiczny kwiat?” ryknęła surowo. Hansel był zaskoczony, ale szybko się otrząsnął. „Jestem Hansel i chciałem znaleźć kwiat, aby móc wypowiedzieć życzenie – nie dla siebie, ale dla całego lasu. Aby był chroniony i wszyscy mogli żyć w pokoju” – odpowiedział odważnie. Sowa spojrzała na niego swoimi dużymi, złotymi oczami, po czym uśmiechnęła się. „Widzę, że jesteś odważny i masz czyste serce. Właśnie tego potrzebuje ten kwiat. Ale pamiętaj, magia działa tylko wtedy, gdy się nią dzielimy”. Hansel skinął głową, a sowa pozwoliła mu wziąć kwiat. Hansel zerwał go delikatnie, czując jak ciepłe światło rozchodzi się od czubków jego uszu aż po kopyta. Kwiat delikatnie zajaśniał, a Hansel wiedział, że jego życzenie dotyczące całego lasu się spełni.
Droga powrotna była znacznie łatwiejsza, ponieważ teraz Jeník miał ze sobą nie tylko magiczny kwiat, ale także nowych przyjaciół – wróżkę Emilkę i starą sowę, która latała nad jego głową i wskazywała mu właściwy kierunek. Gdy zbliżyli się do skraju lasu, Jenik zobaczył swoją mamę rozglądającą się i wołającą jego imię. „Tutaj jestem, mamusiu!” zawołał, biegnąc w jej stronę. Matka przytuliła go mocno i miała łzy w oczach, ale kiedy zobaczyła kwiat, zrozumiała, że jej syn powrócił jako ktoś, kto nie boi się już nieznanego. Janek zasadził magiczny kwiat na łące przy lesie i każdego wieczoru jego delikatne światło chroniło wszystkich mieszkańców lasu. I tak marzenie Janka stało się rzeczywistością – nie tylko odnalazł magiczny kwiat, ale stał się prawdziwym obrońcą lasu, z którego wszyscy byli dumni. A gdy nadeszła noc, Jeník położył się na swoim posłaniu z mchu, zamknął oczy i tym razem marzył o kolejnych magicznych przygodach.