W środku cichej dżungli, gdzie drzewa szumiały na wietrze, a rzeka śpiewała swoją wieczną pieśń, mieszkał mały hipopotam o imieniu Hugo. Każdego dnia bawił się radośnie w wodzie, nurkując i chlapiąc, aż cała dżungla była pełna radosnego pluskania. Ale pewnego dnia, gdy obserwował ptaki szybujące z gracją po niebie, zatęsknił za czymś, czego żaden hipopotam nigdy nie doświadczył. „Chciałbym latać tak jak one” – westchnął smutno. Ale jak to możliwe, że taki ciężki hipopotam jak on mógł kiedykolwiek wzbić się w powietrze? „To niemożliwe”, potrząsnął głową i zanurzył się z powrotem w wodzie, nie wiedząc, że jego życzenie wkrótce się spełni.
Pewnego słonecznego popołudnia, gdy Hugo radośnie pluskał się w rzece, zauważył coś dziwnego. Na powierzchni mieniła się piękna bańka, ale nie była to zwykła bańka – była ogromna, większa niż on sam, a jej powierzchnia świeciła wszystkimi kolorami tęczy. Hugo ostrożnie zbliżył się do niej i dmuchnął. Bańka zachwiała się, ale nie pękła. Zaciekawiony dotknął jej nosem – i wtedy stało się coś niesamowitego! Nagle poczuł, jak jego stopy odrywają się od ziemi i zanim zdążył krzyknąć, unosił się nad powierzchnią. „Pomocy, co się dzieje?” zawołał zaskoczony, ale bańka delikatnie unosiła go coraz wyżej.
Na początku Hugo był przerażony, ale gdy tylko się rozejrzał, nie mógł uwierzyć własnym oczom. Dżungla pod nim wyglądała jak zielony dywan utkany srebrną nicią rzeki. Widział swoje ulubione miejsca do zabawy, widział wysokie drzewa i małe polany, o których nawet nie wiedział. Z każdą chwilą latanie podobało mu się coraz bardziej. „To jest niesamowite!” zaśmiał się, próbując machać łapami jak ptak. Kangur, który widział go z dołu, tylko kręcił głową z niedowierzaniem.
Nagle niebo zachmurzyło się i zaczął wiać silny wiatr. Hugo próbował poruszyć bańką, ale ta robiła co chciała. „Ojej”, mruknął nerwowo. Wiatr poniósł go z dala od dżungli, w kierunku wielkich gór, gdzie nigdy wcześniej nie podróżował. „Muszę coś zrobić”, zastanawiał się na głos. Tylko jak kontrolować latającą bańkę? Kiedy nie wiedział, w którą stronę się udać, usłyszał mądrą sowę wołającą do niego z gałęzi wysokiego drzewa. „Hugo, musisz powoli przebijać bańkę, bo polecisz dalej i dalej!” poradziła mu.
Hugo wiedział, że to jego jedyna szansa na powrót na ziemię. Zamykając oczy, wyciągnął ostrożnie łapę i lekko dotknął bańki pazurem. Nagle bańka zaczęła powoli opadać, aż w końcu wylądowała łagodnie na łące w pobliżu rzeki. Hugo westchnął. „Co za doświadczenie!” Zaśmiał się i wrócił do swoich przyjaciół. Od tego momentu nie chciał już latać, wiedząc, że jego miejsce jest tutaj – w wodzie, wśród swoich bliskich. A jeśli kiedykolwiek zobaczył tęczową bańkę, uśmiechnął się i pomyślał: „To wystarczy mi na całe życie!”.