Głęboko w trawie żyła mała gąsienica o imieniu Ema, która każdego dnia podziwiała błękitne niebo i małe białe chmurki, które sunęły nad nią jak miękkie poduszki. Ema chciała tylko latać! Każdego ranka, gdy wystawiała swoją małą główkę spod liścia, w którym spała, rozglądała się dookoła i wzdychała: „Och, chciałabym mieć skrzydła jak te piękne motyle!”. Chociaż wiedziała, że jest tylko maleńką gąsienicą o miękkim ciele i bez skrzydeł, jej serce pragnęło latać i dotknąć słońca. „Pewnego dnia”, szeptała do siebie, »pewnego dnia będę mogła zobaczyć świat z góry«. Każdej nocy, zanim zamknęła oczy i zasnęła, marzyła o lataniu wśród kwiatów i drzew, wolna jak ptak.
Ema była ciekawską gąsienicą i uwielbiała poznawać swoich sąsiadów w zielonym świecie traw i kwiatów. Pewnego dnia natknęła się na małego wróbelka, który właśnie czyścił swoje piórka. „Witaj, panie wróbelku” – zwróciła się do niego nieśmiało Ema. „Jakie to uczucie latać?” Wróbelek uśmiechnął się do niej i krzyknął: „Latanie to wolność, maleńka! Wiatr mnie niesie i widzę świat z góry, gdzie wszystko jest małe i piękne”. Następnie Ema spotkała pszczołę, która była zajęta zbieraniem pyłku. „Latam tu i tam, jakby wiatr mnie unosił” – mruczała pszczoła. Ema słuchała każdego słowa, a jej serce biło z podekscytowania, skrycie pragnąc, że być może pewnego dnia ona również poczuje cudowne uczucie latania, choćby tylko przez chwilę.
Ema postanowiła, że będzie wszystko obserwować i uczyć się od latających stworzeń. Ukryła się wśród kwiatów i obserwowała, jak ptaki machają skrzydłami, by wzbić się w powietrze. Sama spróbowała – rozciągnęła przód ciała i poruszała się, jakby miała skrzydła, ale oczywiście to nie zadziałało. „Ale pewnego dnia będę miała własne skrzydła”, powiedziała sobie odważnie. Obserwowała też, jak pszczoły szybko machają swoimi malutkimi skrzydełkami, by utrzymać się w powietrzu. Spróbowała więc machać łapkami, choć wiedziała, że nie ma skrzydeł. „Nie poddam się”, szeptała do siebie za każdym razem, gdy próbowała i spadała z powrotem na trawę, »pewnego dnia będę latać«.
Pewnego wieczoru, gdy Ema zasypiała, poczuła w sobie coś dziwnego. To było tak, jakby całe jej ciało delikatnie mrowiło i swędziało. „Co to może być?” zastanawiała się. „Może to znak, że się zmieniam, że wkrótce będę miała skrzydła!”. Jej serce podskoczyło z radości i nie mogła zasnąć, ponieważ była pełna oczekiwania. Z dnia na dzień czuła, jak jej ciało się zmienia – było cięższe, bardziej napięte, a w jej umyśle wciąż pojawiał się obraz rozpostartych skrzydeł i lotu ku niebu. Kiedy zauważyła małe wypukłości na swoim ciele, nie mogła opanować radości. „To są moje przyszłe skrzydła!” Uśmiechnęła się i kontynuowała marzenia o lataniu.
Po kilku dniach ukrywania się w przytulnym kokonie, Ema poczuła, że jej transformacja dobiegła końca. Nagle – jakby budząc się w zupełnie nowym świecie – Ema otworzyła oczy i rozejrzała się ostrożnie. Poczuła, że jej ciało jest lekkie i silne. Poruszyła nowymi skrzydłami, które mieniły się w słońcu jak tęcza. „Mam skrzydła!” Krzyknęła z radości i zatrzepotała nimi. Po pierwszym lekkim machnięciu poczuła, jak wiatr delikatnie unosi ją z ziemi. „To jest chwila, o której zawsze marzyłam”, powiedziała do siebie Ema, patrząc na krajobraz pod nią.
Ema odważyła się wzbić wysoko, a gdy po raz pierwszy leciała wśród kwiatów i drzew, uczucie absolutnej wolności zalało jej serce. Z góry zobaczyła świat, który do tej pory znała tylko z trawy. „Latam!” zaśmiała się, machając skrzydłami. Spotkała starych przyjaciół, pszczoły i wróble, które obserwowały ją z podziwem. „Patrzcie, umiem latać!” zawołała do nich Ema. Poczuła, że jej marzenie się spełniło, a jej serce przepełniła radość. Z nieba patrzyła na świat, który wydawał się pełen kolorów i tajemnic. Od tego dnia już nigdy nie musiała marzyć o lataniu, bo wreszcie była wolna jak prawdziwy motyl.