Był sobie kiedyś mały chomik o imieniu Francis, który mieszkał w cichej chomiczej norze na obrzeżach wioski. Franciszek był ciekawski i uwielbiał przygody. Pewnego wieczoru, gdy słońce powoli znikało za horyzontem, Franciszek postanowił wybrać się na spacer do pobliskiego lasu. Las był gęsty i trochę tajemniczy, i chociaż Francis słyszał wiele historii o magicznych stworzeniach tam żyjących, nigdy w to nie wierzył. Ale gdy tylko wszedł na miękki dywan z mchu, zaczął czuć, że jest tam coś wyjątkowego. Drzewa wydawały się większe, gałęzie poruszały się szeptem na wietrze, a latające wokół świetliki świeciły tak jasno, że wydawało się, jakby niebo zstąpiło na ziemię. „To magiczny las, Francisie” – rozległ się niski szept, który przyprawił Francisa o dreszcze. To było tak, jakby cały las ożył i powitał go. Francis był trochę zdenerwowany, ale jego ciekawość poprowadziła go dalej, głębiej w las.
Gdy Francis kontynuował swoją wędrówkę, zaczął myśleć o tym, czego by sobie życzył, gdyby naprawdę spotkał magiczne stworzenie. „Och, jak miło byłoby mieć wystarczająco dużo zapasów na całą zimę, żebym nie musiał się martwić, że będzie mi zimno i będę głodny” – pomyślał sobie. Odkąd był małym chłopcem, Francis obawiał się, że jego zapasy nie wystarczą i chociaż każdego dnia starał się zbierać ziarno i orzechy, wciąż czuł, że to nie wystarczy. „Gdybym tylko mógł znaleźć coś, co pomogłoby mi zawsze mieć wystarczająco dużo”, westchnął Francis i usiadł na małym pniaku. Świetliki zaczęły tańczyć wokół niego i zdawały się uśmiechać. „Może dziś wieczorem znajdę odpowiedź na moje życzenie” – wyszeptał, spoglądając na srebrny księżyc prześwitujący przez gałęzie.
Nagle przed Francisem pojawił się mały leśny elf w zielonym kapeluszu i ze złotymi oczami, które świeciły jak gwiazdy. „Kim jesteś?” zawołał Franciszek, nieco przestraszony. „Nie bój się, mały chomiku” – powiedział z uśmiechem skrzat. „Jestem Lesanek, opiekun tego magicznego lasu. Usłyszałem twoje życzenie i kiedy zobaczyłem, jak bardzo się starasz, postanowiłem ci pomóc”. Francis otworzył szeroko oczy i nie mógł uwierzyć w to, co słyszy. „Naprawdę zamierzasz mi pomóc, Lesan?” zapytał nieśmiało. „Tak, ale musisz przejść test odwagi. Droga do sadzawki życzeń nie jest łatwa, ale jeśli ją przejdziesz, twoje życzenie się spełni” – odpowiedział elf. Francis wstał i zdecydowanie skinął głową. „Jestem gotowy, prowadź – powiedział, a Lesanek ukłonił się, by podążył za nim.
Francis podążał za Lesankiem przez las, który stawał się coraz bardziej magiczny. Drzewa zdawały się usuwać z drogi, a zarośla rozstępowały się, by umożliwić mu przejście. Wkrótce dotarli do dużej polany, na której stała stara wierzba. „Pod tą wierzbą jest ścieżka do stawu – powiedział Lesanek, stukając w korzeń drzewa. Nagle ziemia zaczęła się trząść, a przed Franciszkiem otworzyło się przejście prowadzące pod ziemię. „Musisz być odważny i ufać, że nic ci się nie stanie – powiedział Lesanek, po czym zniknął w świetle. Francis wahał się tylko przez chwilę, ale potem zebrał się na odwagę i wszedł do tunelu. Tunel był ciemny, ale towarzyszące mu świetliki oświetlały mu drogę. Kiedy wyłonił się po drugiej stronie, przed nim pojawiło się małe jezioro, błyszczące jak tysiąc diamentów. Francis zbliżył się do niego i poczuł szybsze bicie serca. „Basen życzeń – wyszeptał zdumiony.
Francis pochylił się nad stawem i zamknął oczy. „Chciałbym zawsze mieć wystarczająco dużo jedzenia, aby przetrwać zimę” – wyszeptał. Staw zaczął falować, a połyskująca woda rozlewała się wokół, aż skropiła Franciszka. Nagle wokół niego zaczęły pojawiać się orzechy, ziarna i różne jagody. Mały las pojawił się ponownie, tym razem z szerokim uśmiechem. „Twoja odwaga i szczere życzenia zostały wysłuchane” – powiedział. „A teraz wracaj do domu, Franciszku, i nie obawiaj się, że coś ci umknie”. Franciszek podziękował Lesankowi i spakował swoją magiczną tacę pełną jedzenia. Kiedy wrócił do swojej nory, wiedział, że dzięki jego odwadze i magicznej przyjaźni już nigdy nie będzie musiał obawiać się zimna. Od tej pory żył długo i szczęśliwie, zawsze pamiętając o magicznym lesie i Lesanku, który spełnił jego największe życzenie. „Dziękuję, Lesanku”, szeptał każdego wieczoru przed pójściem spać i zasypiał z uśmiechem na twarzy.