W królestwie, w którym słońce głaskało złote dachy zamku, a róże w ogrodach pachniały słodkim miodem, Śpiąca Królewna spała w miękkich kocach swojego królewskiego łoża. Ale tej nocy miała dziwny sen. Widziała głęboki las, w którym zapach piernika, cynamonu i wanilii unosił się wśród gęstych drzew. W jej śnie stała przed nią chatka wykonana w całości ze słodyczy – jej dach był zrobiony z czekolady, ściany z pachnącego piernika, a okna z delikatnego szkła cukrowego. Słaby głos dochodził z drzwi: „Chodź, Rosie… Chodź za mną…”. Jej serce przyspieszyło i wyciągnęła rękę, ale gdy się zbliżyła, wszystko rozpłynęło się jak mgła nad jeziorem. Z gwałtownym wdechem obudziła się i spojrzała w ciemność swojego pokoju. „Co to był za sen?” wyszeptała do siebie. Nawet gdy próbowała wrócić do snu, zapach piernika zdawał się wciąż wypełniać powietrze. Nie mogła przestać myśleć o dziwnej chacie, a kiedy pierwsze promienie słońca oświetliły jej pokój, postanowiła: musi się dowiedzieć, czy jej sen był tylko snem, czy też było w nim coś więcej.
Wczesnym rankiem, gdy cały zamek jeszcze spał, Rose założyła swój podróżny płaszcz, wsunęła delikatne pantofle i udała się do lasu. Leśna ścieżka wiła się przed nią jak wstążka, a powietrze przesiąknięte było zapachem sosnowych igieł i jesiennych liści. Z każdym krokiem czuła się dziwnie, jakby ktoś lub coś prowadziło ją we właściwym kierunku. Nagle przed nią pojawiła się mała wiewiórka, przyglądając się jej z zaciekawieniem. „Nie idź dalej, księżniczko”, ćwierkała wiewiórka, »las jest pełen tajemnic i niebezpieczeństw!«. Ale Rosie tylko się uśmiechnęła. „Nie martw się, muszę się dowiedzieć, co oznaczał mój sen” – odpowiedziała i poszła dalej. Po chwili stara sowa pojawiła się przed nią, mrugając do niej swoimi mądrymi oczami. „Szukasz domku z piernika, dziewczynko?” – huknęła. Rosie skinęła głową. „Więc uważaj. Nie wszystko, co słodkie, jest tak dobre, na jakie wygląda” – ostrzegła ją sowa, wzbijając się w powietrze. Ale jej ciekawość prowadziła księżniczkę coraz dalej i dalej, aż domek, który widziała we śnie, zaczął pojawiać się wśród drzew…
.
Rosey zbliżyła się do chaty i jej oczy rozbłysły z zachwytu. Była jeszcze piękniejsza niż w jej śnie – puszyste worki na ciasto na dachu, cukierkowe kolumny przy drzwiach i piernikowe ściany pokryte kolorowym lukrem. Już miała dotknąć słodkiej poręczy, gdy usłyszała cichy szept. „Nie dotykaj tego!” dobiegło zza jej pleców. Odwróciła się i zobaczyła dwoje dzieci, chłopca i dziewczynkę, oboje w poszarpanych ubraniach, ale z mądrymi oczami pełnymi troski. „Kim jesteście?” zapytała Rosie. „Jestem Hansel, a to moja siostra Gretel – odpowiedział chłopiec, a dziewczynka skinęła głową. „Musicie się stąd wydostać, domek nie jest tak niewinny, na jaki wygląda. W środku mieszka zła wiedźma, która nas tu uwięziła!” Rosie przewróciła oczami. „Czarownica?” szepnęła. Małgosia skinęła głową. „Ona chce nas zjeść! Ale jeszcze nie udało jej się nas złapać, bo jesteśmy sprytniejsze. Pomożesz nam, księżniczko?” Piękna spojrzała na piękny domek i poczuła dreszcz przebiegający jej po kręgosłupie. W tym momencie wiedziała, że nie może zostawić dzieci ich złym czarom. <Dżin, Małgosia i Róża ukryły się za gęstym krzakiem i wspólnie obmyśliły plan. „Czarownica jest stara i powolna, ale sprytna” – szepnął Jaś. „Musimy ją przechytrzyć.” pomyślała Rose. „A jeśli zwabimy ją w pułapkę?” zasugerowała. Dzieci przytaknęły i zabrały się do pracy. Różyczka znalazła w pobliżu domku starą magiczną linę, która kiedyś służyła jako balustrada, i razem z Hanselem rozciągnęli ją między dwoma drzewami. W międzyczasie Małgosia przygotowała na ziemi stos cukierków, by wywabić czarownicę. Gdy wszystko było gotowe, Małgosia zapukała do drzwi domku. „Babciu, mamy dla ciebie słodką niespodziankę!” zawołała. Drzwi otworzyły się i wyszła z nich zgarbiona postać w czarnym płaszczu z długim krzywym nosem. „Słodką niespodziankę?” Wiedźma mruknęła, oblizując łapczywie wargi. Zrobiła kilka kroków, ale gdy tylko przekroczyła linę, straciła równowagę i z krzykiem upadła na lukier. „Mam ją! krzyknęła Rosie. Czarownica próbowała wstać, ale lukier przykleił się do niej tak mocno, że nie mogła się ruszyć. „Nie! To niemożliwe!” zawodziła. Dzieci śmiały się, wiedząc, że ich pułapka zadziałała idealnie.
Jak tylko czarownica nie mogła uciec, zaczęła się trząść, a jej ciało zaczęło się przekształcać. Czarny płaszcz rozpłynął się, a z jego resztek wyłoniła się piękna wróżka o złotych włosach i miłych oczach. „Dzieci, uratowałyście mnie!” powiedziała łagodnym głosem. „Byłam królową tego lasu, ale zła klątwa uwięziła mnie w ciele czarownicy. Dzięki waszemu sprytowi znów jestem wolna!”. Machnięciem ręki sprawiła, że chatka zniknęła i nagle las zalśnił nowymi kolorami, kwiaty zakwitły, a drzewa zalśniły jak szmaragdy.
Rosie pożegnała się z Jasiem i Małgosią, a Królowa Lasu podarowała jej magiczny domek z piernika. „Ten piernik zawsze będzie ci przypominał, że odwaga i spryt pokonują wszelkie zło” – powiedziała. Mała Róża wróciła do domu i zasypiając wiedziała, że na zawsze zapamięta tę bajkową przygodę.