W głębinach oceanu żył rekin o imieniu Stephen. Nie był taki jak inne rekiny – zamiast wyglądać groźnie i ścigać małe ryby, tęsknił za przyjaciółmi. Był ciekawski i chciał wiedzieć, jak żyją inni mieszkańcy podwodnego świata. Pływając wokół rafy koralowej, widział jaskrawo ubarwione ryby, kraby ukrywające się wśród skał, a także duże żółwie pływające leniwie obok. „Jak by to było mieć przyjaciół?” zastanawiał się na głos, gdy bąbelki z jego ust powoli wypływały na powierzchnię. Stephen wiedział jednak, że inni często się go bali. Jego wielkie zęby i rozmiar onieśmielały inne zwierzęta, więc postanowił znaleźć sposób, aby pokazać, że jest przyjazny.
Pewnego dnia, gdy Stephen lawirował między skałami, natknął się na starego żółwia o imieniu Emilka. Emilka była mądra i nieustraszona, a gdy zobaczyła uprzejmy uśmiech Stephena, postanowiła z nim porozmawiać. „Witaj, młody człowieku! Czego szukasz?” zapytała Emilka swoim głębokim głosem. Stepan na początku był trochę zdziwiony, ponieważ nigdy nie zwracano się do niego w ten sposób. Szybko jednak odpowiedział: „Chciałbym się zaprzyjaźnić, ale wszyscy się mnie boją”. Emilka zastanowiła się i zaproponowała Stepanowi, by towarzyszył jej w codziennym spacerze wokół klifu. Wyruszyli więc w drogę, podczas której Emilka zwierzyła się Štěpánowi, że szuka zagubionych wodorostów, które porwał wiatr. Štěpán postanowił pomóc i po chwili znalazł wszystkie wodorosty ukryte pod dużym kamieniem. „Dziękuję, Štěpán”, powiedziała Emilka z uśmiechem. „Myślę, że jesteś dobrym przyjacielem”.
Pewnego dnia, gdy Stepan pływał wokół rafy, zobaczył małą rybkę chowającą się za koralowcem. Była to Lenka, mała i szybka rybka, która słyszała wiele przerażających historii o rekinach. Kiedy zobaczyła Stepana, zaczęła drżeć ze strachu i chciała odpłynąć. „Zaczekaj, proszę!” Stephen zawołał tak łagodnym głosem, jak tylko potrafił. „Nie chcę cię skrzywdzić, chcę tylko porozmawiać”. Lenka zatrzymała się niepewnie i pozostała w swojej kryjówce. „Skąd mam wiedzieć, że mnie nie skrzywdzisz? zapytała ostrożnie. Stephen uśmiechnął się i odpowiedział: „Pomagałem żółwiowi Emilce szukać rzęs i naprawdę staram się być przyjazny. Nie chcę nikogo skrzywdzić”. Po chwili wahania Lenka zdecydowała się wypłynąć ze swojej kryjówki. Powoli zaczęła rozmawiać ze Stephenem i odkryła, że nie jest taki straszny, jak myślała. W końcu zaczęli się razem bawić i gonić po rafie, a Lenka zaczęła się śmiać. „Naprawdę jesteś inny, Stepan” – przyznała Lenka.
Pewnego popołudnia nad rafę koralową nadciągnęło wielkie niebezpieczeństwo – silny prąd porwał wszystko na swojej drodze. Ryby były zdezorientowane, koralowce pękały i nawet żółwica Emilka z trudem utrzymywała się w miejscu. Stephen zobaczył, jak jego nowi przyjaciele próbują się uratować i postanowił działać. Popłynął pod prąd, wykorzystując swoją siłę, by stawić czoła burzy. Pomógł Emilce dotrzeć do bezpiecznej kryjówki wśród skał, a następnie poszukał Lenki, którą porwał prąd. „Lenka, trzymaj się mnie!” krzyknął, a gdy ją znalazł, ostrożnie wziął ją na plecy i zaniósł do spokojniejszej wody. Wszyscy podwodni mieszkańcy patrzyli, jak Stepan niestrudzenie pomaga. Dzięki jego odwadze i dobroci udało im się przetrwać burzę bez szwanku. „Dziękuję, Stephen”, powiedzieli wszyscy wokół, gdy morze w końcu się uspokoiło.
Po sztormie wszyscy mieszkańcy rafy zgromadzili się wokół Stephena. Był wyczerpany, ale szczęśliwy, że mógł pomóc. Żółwica Emilka spojrzała na pozostałych i powiedziała z uśmiechem: „Widzicie, jaki Stephen jest odważny i miły? Myślę, że znaleźliśmy prawdziwego przyjaciela”. Mała Lenka przyłączyła się: „Tak, i jest też wspaniałym opiekunem!”. Pozostałe rybki zawołały zgodnie, a kraby zatrzepotały pazurkami. Od tej pory nikt już nie bał się Stephena, a wręcz przeciwnie, wszyscy zaakceptowali go wśród siebie. Każdego dnia spotykali się razem, bawili i eksplorowali głębiny oceanu. Stephen nie był już samotnym rekinem, ale częścią dużej podwodnej rodziny, która kochała go za jego dobroć i odwagę. A kiedy nadszedł wieczór i słońce zniknęło za horyzontem, Stephen zasnął zadowolony, wiedząc, że w końcu ma prawdziwych przyjaciół.