Był piękny jesienny poranek, kiedy wiewiórka Rozarka obudziła się w swoim przytulnym gniazdku wysoko w koronie starego dębu. Słońce świeciło złociście przez kolorowe liście, a delikatny wietrzyk owiewał gałęzie, przynosząc ze sobą zapach leśnego mchu i dojrzałych kasztanów. Rosarina rozejrzała się dookoła, zachwycona widokiem mieniącego się kolorami lasu. „Och, co za wspaniały dzień na zbieranie orzechów!” powiedziała do siebie i zeszła po gałęzi, aż opadła na miękki mech. Rosaria miała przed sobą wielki plan – chciała zebrać jak najwięcej orzechów, by przygotować się na zimę. Nie miała jednak pojęcia, że dziś czeka ją coś znacznie bardziej wyjątkowego niż tylko zbieranie orzechów.
Gdy Rozarka sięgała po duży orzech, usłyszała głos mówiący: „Ty, wiewiórko, czego szukasz?”. Rozejrzała się i w końcu zobaczyła mądrą sowę, Siedem Oliwek, siedzącą na gałęzi nad nią. Oczy sowy błyszczały mądrością i dobrocią. Rosaria uśmiechnęła się i odpowiedziała: „Zbieram orzechy na zimę, droga sowo”. Siedmiooka sowa skinęła głową i powiedziała: „Mam dla ciebie coś specjalnego, Rozarko. Ten orzech nie jest zwyczajny, jest magiczny”. I wręczyła jej orzech, który świecił delikatnym złotym światłem. „Ale pamiętaj”, dodała sowa, »ten orzech może spełnić jedno życzenie, ale musisz znaleźć odpowiednie miejsce, aby go rozbić«. Rosaria wzięła orzech w łapy i podziękowała sowie. Była pełna ciekawości i trochę zdenerwowana – jakie życzenie powinna wypowiedzieć i gdzie powinna go rozbić?
Rosaria wyruszyła w podróż, aby znaleźć odpowiednie miejsce do rozbicia magicznego orzecha. Szła przez las, przeskakując korzenie i wspinając się na gałęzie, aż dotarła do cichego, małego leśnego drzewa. „Może to tutaj”, pomyślała, ale gdy już miała rozłupać orzech, usłyszała szelest w krzakach. Odwróciła się i zobaczyła coś małego skaczącego dookoła. „Kto tam?” zawołała ostrożnie. Z krzaków wyjrzał mały królik, cały potargany i z przerażonym wyrazem twarzy. „Proszę, pomóż mi”, wyszeptał króliczek, »zgubiłem się i nie mogę znaleźć drogi powrotnej do domu«. Rosaria odłożyła swój magiczny orzech i uklękła obok króliczka. „Nie martw się, pomogę ci znaleźć drogę – powiedziała z uśmiechem.
Rozarka i mały króliczek, który miał na imię Fluffy, szli razem przez las. Mały króliczek był bardzo przestraszony, ponieważ zgubił się, gdy pobiegł za motylem. Rozarka wzięła go pod swoje skrzydła, dodawała mu otuchy i opowiadała zabawne historie o życiu wiewiórek. Wkrótce mały zaczął się uśmiechać i wróciła mu odwaga. Gdy razem przekroczyli strumyk, Rozarka zauważyła, że króliczek wygląda na zmęczonego. „Wiesz co, Fluffy?” powiedziała Rozarka – „Może moglibyśmy użyć tego magicznego orzecha, by pomógł nam znaleźć drogę do twojego domu”. Oczy Fluffy rozbłysły ciekawością i nadzieją. „Naprawdę zrobiłabyś to dla mnie?” zapytał z entuzjazmem. Rosary przytaknęła i razem kontynuowali poszukiwania właściwego miejsca.
Dotarli do wysokiego dębu, który stał na środku leśnej polany. Dąb wyglądał na starożytny i bardzo szlachetny, a jego gałęzie sięgały wysoko w niebo. „To jest właściwe miejsce – szepnęła Rosary, czując to w każdej łapie. Stanęła obok Fluffy’ego i ostrożnie wzięła w łapy magiczny orzech. „Chciałabym, żeby Fluffy znalazł drogę powrotną do domu – powiedziała głośno, otwierając orzeszek. Nagle delikatne światło zaczęło wirować wokół nich, a małe światełko wyleciało z orzecha i zaczęło okrążać króliczka. „Chodź za mną” – szepnęło małe światełko, prowadząc Fluffy’ego prosto w dół leśnej ścieżki. Rosary pobiegła za nim i razem podążali za małym światełkiem, które prowadziło ich przez polany, krzaki i do miejsca, w którym mieszkała rodzina Fluffy’ego.
Kiedy dotarli do domu króliczka, cała jego rodzina przybiegła go powitać. Fluffy podbiegł do mamy i taty, przytulił ich i podziękował Rosary za jej dobroć. „Dziękuję, wiewiórko, bez ciebie nie znaleźlibyśmy naszego Fluffy’ego” – powiedziała z wdzięcznością mama zajączka. Rozarka uśmiechnęła się i poczuła, że doświadczyła dziś czegoś znacznie cenniejszego niż zwykły jesienny dzień – znalazła nową przyjaciółkę. Gdy słońce zaczęło chylić się ku horyzontowi, Rozarka pożegnała się i wróciła do swojego gniazda. Po drodze zdała sobie sprawę, że choć magiczny orzech spełnił jej życzenie, to prawdziwą radość sprawiła jej pomoc komuś w potrzebie. I tak Rosaria wróciła do domu, zmęczona, ale szczęśliwa, czując, że przyjaźń jest największym skarbem, jaki można znaleźć.