W gęstym lesie, gdzie drzewa szumiały na wietrze, a ptaki śpiewały swoje pieśni, żył ślimak o imieniu Simon. Był to mały, ale odważny ślimak, który cieszył się spokojnym i powolnym życiem. Miał swój mały domek, który zawsze nosił ze sobą na plecach, a kiedy chciał się ukryć przed deszczem lub ciekawskim ptakiem, po prostu chował się do swojej muszli. Każdego ranka budził się z uśmiechem, powoli mył rogi w kropli rosy, a następnie wyruszał w poszukiwaniu czegoś dobrego do jedzenia – na przykład smacznego liścia mniszka lekarskiego. Simon uwielbiał swoją codzienną rutynę, ale czasami czuł się trochę smutny, że nie miał z kim dzielić tych wszystkich pięknych chwil w lesie.
Pewnego ranka Szymon postanowił, że odwiedzi swoją najlepszą przyjaciółkę, biedronkę Barkę. Nie widział jej od dłuższego czasu i zaczął za nią tęsknić. „Pójdę do Barci i przyniosę jej w prezencie piękny liść poziomki” – powiedział do siebie Szymon i zaczął przygotowywać się do podróży. Wiedział, że dla ślimaka każda podróż jest wielkim wyzwaniem, ale wiedział też, że powolna podróż może być pełna pięknych odkryć. Wyruszył więc w swoją pełną przygód podróż, powoli ciągnąc za sobą swoją skorupę, cały czas wyobrażając sobie, jak szczęśliwa byłaby Barca, gdyby go zobaczyła.
Gdy Simon przedzierał się przez las, nagle usłyszał brzęczący dźwięk. Bzzzz, bzzz! Pszczółka Vilma pojawia się przed nim, przelatując z kwiatka na kwiatek i zbierając słodki nektar. „Cześć, Simon! Gdzie się wybierasz o tak wczesnej porze?” zapytała Vilma widząc jego zdeterminowaną minę. „Idę odwiedzić Barkę” – odpowiedział Simon. „Ale to długa podróż i nie wiem, czy dam radę – westchnął, zastanawiając się, czy nie lepiej zawrócić i wrócić do domu. Vilma uśmiechnęła się do niego i wylądowała na jego rogu. „Simon, nie możesz się poddawać! Nawet jeśli jesteś powolny, jesteś też wytrwały. Pamiętaj, że każdy mały krok przybliża cię do celu” – powiedziała zachęcająco. Simon uśmiechnął się i poczuł, że słowa Vilmy dodają mu odwagi. „Dziękuję, Vilma! Będę wytrwały i nie poddam się!” – postanowił i ponownie ruszył w drogę.
Simon szedł dalej, aż dotarł do dużej błotnistej kałuży. Była szeroka i mokra i wyglądało na to, że nie będzie łatwo przez nią przejść. „O nie, jak ja to pokonam?” pomyślał, czując, jak serce mu się kraje. Ale wtedy przypomniał sobie słowa Vilmy: „Każdy mały krok przybliża cię do celu”. Powoli, z najwyższą ostrożnością, zaczął wspinać się po błotnistej plamie. Poślizgnął się, upadł, ale za każdym razem podnosił się i szedł dalej. Rogi miał lepkie od błota, ale nie poddawał się. W końcu, po długim czasie, dotarł na drugą stronę i zobaczył czerwone kropki w oddali – to była Barca siedząca na liściu, czekająca. „Simon! Udało ci się!” Barca wykrzyknęła radośnie, gdy go zobaczyła. Simon uśmiechnął się, zmęczony, ale szczęśliwy, że pokonał wszystkie przeszkody.
Barca zaprowadziła Simona do swojego ulubionego liścia, gdzie przygotowała dla niego małą ucztę. Położyła na trawiastym stole najsmaczniejsze liście, jakie udało jej się znaleźć, a nawet znalazła kroplę słodkiego miodu przyniesionego przez pszczołę Vilmę. „To dla ciebie, mój dzielny mały ślimaczku”, uśmiechnęła się Barca, wręczając mu mały liść truskawki, który udało mu się przynieść. Simon usiadł, zmęczony, ale bardzo zadowolony, i zaczął delektować się posiłkiem. „Dziękuję, Barcha, że na mnie czekałeś. To był długi dzień, ale było warto – powiedział Simon, wsłuchując się w cichy szelest lasu i przyjazny śmiech. I tak dwaj przyjaciele siedzieli obok siebie, jedząc i rozmawiając, gdy powoli zaczął zapadać zmrok. To była piękna noc pełna gwiazd, a Simon zdał sobie sprawę, że choć podróż była ciężka, miał u swego boku dobrych przyjaciół, którzy zawsze mu pomogą.