Pewnego ranka, gdy słońce dopiero wychylało się zza wzgórz, a jego promienie łaskotały ziemię, kogut o imieniu Francis spacerował po podwórku. Nagle, wśród suchych liści i małych kamieni, zobaczył coś dziwnego. Było to jasne, złote piórko, które błyszczało, jakby zawierało w sobie całe słońce. Franciszek schylił się i podniósł je dziobem. „Co to może być?” zastanawiał się na głos, delikatnie badając złote piórko. Wydawało mu się, że wyczuwa w nim dziwne ciepło i magię. Postanowił, że musi dowiedzieć się, skąd pochodzi piórko i co oznacza. I tak rozpoczęła się niezwykła przygoda Francisa.
Franciszek wiedział, że tylko stary mędrzec, sowa Rozarka, może mu powiedzieć, co zrobić z tym tajemniczym piórem. Wyruszył więc w długą podróż przez las, do ciemnego lasu, gdzie Rozarka mieszkała w starym dębie. Po drodze spotkał wielu przyjaciół – kruka Kája, który powiedział mu, którędy ominąć głębokie bagno, i królika Honzika, który ostrzegł go przed lisią norą w pobliżu drogi. „Uważaj, Francis, lis jest przebiegły i może ukraść ci piórko!” powiedział Honzik, a jego pyszczek drżał ze strachu. Franciszek skinął głową i szedł dalej, aż w końcu dotarł do dębu, gdzie czekała na niego mądra sowa. „Ach, Franz, widzę, że masz coś wyjątkowego” – powiedziała Rosary, gdy zobaczyła złote pióro. „To pióro należy do królewskiego ptaka, który chroni las. Musisz być ostrożny, Franciszku, bo wielu będzie próbowało zdobyć jego magię”.
Gdy Franciszek wracał do domu przez las, nagle z krzaka przed nim wyłoniła się lisica Lida. Jej oczy były pełne blasku, a w jej uśmiechu było coś złowieszczego. „No, no, drogi koguciku, co niesiesz?” zapytała słodkim jak miód głosem. Francis pamiętał ostrzeżenie Honzika, więc schował piórko za skrzydłem. „To nic dla ciebie, Lida – odpowiedział stanowczo. Lis jednak nie dał za wygraną i zaczął krążyć wokół Franciszka. „Och, jestem pewna, że byłoby to dla mnie coś pięknego”, powiedziała i próbowała wyrwać piórko. Franciszek odwrócił się w porę i pobiegł tak szybko, jak tylko nogi go poniosły. Lis pobiegł za nim, ale Franciszek był sprytny i zawołał swoich przyjaciół na pomoc. Zając Honzik wyskoczył z krzaków i zaczął gwizdać na alarm, a wrona Kaja podleciała i zaczęła dziobać lisa w ogon. Lis w końcu się poddał i z ponurym warknięciem zniknął z powrotem w lesie.
Francis zatrzymał się, gdy był pewien, że lis zniknął. Serce mu waliło i brakowało mu tchu, ale czuł dziwne poczucie zwycięstwa. „Dziękuję, przyjaciele!” powiedział do Honzika i Kaji, którzy stali obok niego. „Bez was nie dałbym rady”. Honzik tylko się uśmiechnął, a Kaja dumnie poprawiła swoje pióra. „W końcu przyjaciele są po to, by sobie pomagać – powiedział Honzik, a Francis skinął głową. Potem razem wrócili do wioski. Po drodze rozmawiali i śmiali się, a Francis zdał sobie sprawę, jak ważne jest mieć dobrych przyjaciół, którzy pomogą ci nawet w trudnych chwilach.
Kiedy Francis w końcu wrócił na swoje podwórko, słońce zachodziło nad horyzontem, a jego promienie barwiły niebo na różowo i pomarańczowo. Francis spojrzał w dół na złote pióro, które wciąż trzymał. Nagle pojawił się na nim jasny blask, a pióro zaczęło powoli unosić się w powietrze. Wszyscy na podwórku – kury, pisklęta i kot Misza – zatrzymali się i patrzyli na migoczące pióro. Wtedy głos, miękki i spokojny, powiedział: „Franciszku, twoja odwaga i dobroć otworzyły magię tego pióra. Dzięki tobie nasz las znów będzie bezpieczny”. Wraz z tymi słowami piórko zamieniło się w tysiące maleńkich złotych iskierek, które rozleciały się we wszystkich kierunkach. Francis uśmiechnął się i poczuł głęboką radość. Od tego dnia wiedział, że czasami największa magia tkwi w odwadze i przyjaźni.