Na małej farmie, otoczonej zielonymi łąkami i kolorowymi kwiatami, mieszkał kogut o imieniu Zlatohřbítek. Jego pióra były lśniące i złociste, a grzebień na głowie bardziej czerwony niż róże w ogrodzie. Każdego ranka, gdy pierwsze promienie słońca dotykały ziemi, ryczał tak głośno i pięknie, że budził nie tylko gospodarstwo, ale i cały las. Wszystkie zwierzęta znały go jako największego śpiewaka i każdego dnia z niecierpliwością czekały na jego dźwięczny głos z podwórza. Dzieci na farmie mawiały, że jego śpiew ma magiczną moc – ci, którzy go słyszeli, budzili się z radością w sercu. Złotowłosa była dumna ze swojego głosu i nigdy nie przypuszczała, że może mieć z nim problem.
Pewnego dnia, gdy poranek koguta miał być jak każdy inny, Szczygieł otworzył oczy i wstał na swoich silnych nogach. Rozciągnął gardło, jak zawsze, i już miał zacząć swoją magiczną pieśń. Ale och! Nic. Nie wydobył z siebie ani jednego skrzeku. Próbował raz za razem, ale tylko cisza wypełniała podwórze. Kury zaczęły przyglądać mu się z zaciekawieniem, a świnie na farmie prychnęły z rezygnacją. „Co się dzieje?” zastanawiała się rozpaczliwie Złotowłosa. „Jak mogę obudzić farmę i cały las?”. Nie miał pojęcia, co robić. Po raz pierwszy w życiu stracił głos. Zmartwienie ścisnęło mu serce i zdecydował, że musi szybko znaleźć pomoc.
Złotowłosa wyruszyła w długą podróż po farmie, gdzie spotkała swoich zwierzęcych przyjaciół. Najpierw odwiedził krowę Belę. „Bela, Bela, straciłam głos! Nie możesz mi pomóc?” zapytał rozpaczliwie. Krowa potrząsnęła głową w zamyśleniu i powiedziała: „Może powinieneś spróbować gorącego mleka, ale nie wiem, czy to pomoże twojemu głosowi”. Szczygieł podziękował jej i ruszył dalej. „Spróbuj poćwiczyć skrzydła, to zawsze pomaga! Od razu czuję się lepiej, gdy poruszam skrzydłami!”. Ale nawet to nie zadziałało. Szczygieł zaczął czuć się coraz bardziej zdesperowany. Kiedy wydawało się, że nikt nie wie, co robić, z lasu odezwała się mądra sowa.
Sowa, która siedziała na gałęzi starego dębu, zawołała do szczygła: „Chodź tu, koguciku, coś ci powiem”. Szczygieł zbliżył się, pełen nadziei. „Straciłeś głos, bo zapomniałeś o zaklęciu, które dodaje ci sił. Ta magia leży w leśnym źródle, głęboko w lesie, gdzie bulgocze czysta woda. Idź tam, napij się ze źródła, a twój głos powróci”. Szczygieł z szacunkiem słuchał każdego słowa Sowy. Nigdy nie słyszał o żadnym magicznym źródle, ale sowa była najmądrzejszym ze wszystkich stworzeń. „Dziękuję, Sowo Mądrości”, powiedział i pobiegł prosto do lasu, aby znaleźć tajemnicze źródło.
Podróż do lasu była długa i pełna przygód, ale Złotowłosa była zdeterminowana. Przedzierał się przez wysokie drzewa, strumienie i stosy opadłych liści, aż w końcu usłyszał cichy dźwięk źródła pieszczącego kamienie. Kiedy dotarł na miejsce, źródło lśniło w świetle księżyca, jakby było naprawdę magiczne. Złotowłosa schyliła się, nabrała świeżej wody do dzioba i powoli ją połknęła. Nagle poczuł stary, dobry głos odbijający się echem w jego gardle. „Kikiriky!” Spróbował ponownie i jego śpiew powrócił! Z radością w sercu i odnowioną siłą wrócił na farmę, gdzie wszyscy czekali z niecierpliwością. Gdy słońce zajrzało za horyzont, Szczygieł rechotał po raz ostatni, budząc całą farmę i las. Od tamtej pory nigdy nie zapomniał tajemnicy wiosny, która przywróciła mu magiczny głos.
.