Dawno, dawno temu, w głębokim lesie żył sobie mały niedźwiadek o imieniu Matysek. Był to wesoły i figlarny niedźwiadek, który ponad wszystko kochał słodki miód. Każdego ranka, gdy się budził, pierwszą rzeczą, o której myślał, był miód. „Mamusiu, proszę, masz gdzieś jeszcze miodek?” często pytał swoją mamę niedźwiedzicę, która tylko się uśmiechała i podawała mu małą łyżeczkę miodu. Matýsek żałował, że nie ma wystarczająco dużo miodu, aby się w nim kąpać, ale jego mama zawsze uczyła go, aby miał wszystkiego pod dostatkiem i nie przesadzał z miodem. Ale Matýsek miał swój własny umysł i postanowił, że pewnego dnia znajdzie magiczny ul, w którym będzie tyle miodu, ile zechce.
Pewnego słonecznego dnia, kiedy Matýsek jadł ostatnią łyżkę miodu, postanowił pójść do lasu i znaleźć ul pełen miodu. „Sam znajdę miód!” oświadczył odważnie i wyruszył w drogę. Szedł przez głęboki las, mijając wysokie drzewa, których gałęzie trzepotały delikatnie na wietrze. Od czasu do czasu zatrzymywał się przy małym strumieniu, aby napić się świeżej wody, ale jego umysł był zawsze skupiony na jednym celu – znalezieniu miodu. Ścieżka prowadziła przez wzgórza i łąki, a Matysek śpiewał piosenkę, której nauczyła go matka: „Miód, miód, słodki i złoty, pragnę cię, o cóż więcej mogę prosić!”. Ale Matysek nie wiedział, że las skrywa wiele tajemnic, a jedna z nich miała wkrótce nadejść.
Kiedy szedł już długo i był coraz bardziej zmęczony, zatrzymał się przy wielkim dębie, aby odpocząć. Nagle usłyszał cichy głos: „Dokąd, niedźwiadku? Co cię sprowadza tak daleko do lasu?”. Mały Maciuś spojrzał w górę i zobaczył starą sowę siedzącą na gałęzi. „Jestem Matthias i szukam magicznego ula pełnego miodu” – odpowiedział z entuzjazmem mały niedźwiadek. Sowa uśmiechnęła się, a jego oczy zalśniły w świetle zachodzącego słońca. „Magicznego ula, powiadasz? Nie jest łatwo go znaleźć. Musisz być odważny, cierpliwy i mieć dobre serce” – powiedziała mądrze. „Ale ja jestem odważna!” wykrzyknęła Mattie, podchodząc do przodu. „Wkrótce się przekonamy – mruknęła sowa, wskazując na ciemną ścieżkę prowadzącą dalej w głąb lasu. „Jeśli chcesz znaleźć ul, musisz iść tędy.
Matty bez wahania podążył ścieżką, którą wskazała mu sowa. Im głębiej wchodził, tym ciemniejszy stawał się las. Drzewa były tak wysokie, że ledwo przepuszczały światło. Zwierzęta, które spotykał, chowały się w krzakach, jakby bały się czegoś dużego. Ale Matysek nie bał się niczego, bo miał przed sobą wizję niekończącego się miodu. Po kilku godzinach wędrówki nagle znalazł się na polanie, na której stał ogromny ul. Ul świecił złotym światłem i pachniał słodkim miodem. Matysek wpatrywał się w niego z niedowierzaniem. „To jest to! To magiczny ul!” Krzyknął z radości i pobiegł w jego kierunku.
Gdy tylko Matysek zbliżył się do ula, zobaczył stojącą przed nim dużą pszczołę strażniczkę. „Kim jesteś i czego szukasz?” brzęczała pszczoła, zatrzymując Matyska w miejscu. „Jestem Matysek i uwielbiam miód! Przyszedłem tu po miód, bo słyszałem, że jest go tu pod dostatkiem” – wyjaśnił niedźwiadek. Pszczoła zastanowiła się, a następnie odpowiedziała: „Miód tutaj jest naprawdę magiczny, ale tylko ci, którzy chcą się nim dzielić z innymi, mogą wziąć tyle, ile chcą”. Matka pszczoła była zdziwiona. „Dzielić się miodem? Ale ja chcę wszystko dla siebie” – przyznał. Ale pszczoła uśmiechnęła się. „Prawdziwa radość z miodu przychodzi, gdy dzielisz się nim z przyjaciółmi i rodziną. Na tym polega magia”. Matty pomyślał i przypomniał sobie swoją matkę i jej radę. Potem uśmiechnął się i powiedział: „Dobrze, wezmę tylko tyle, by wszyscy w domu byli szczęśliwi”.
Z butelką magicznego miodu Matýsek wrócił do domu. Droga powrotna była szybsza i jaśniejsza, jakby las wiedział, że mały niedźwiadek nauczył się ważnej lekcji. Kiedy dotarł do domu, jego matka uśmiechnęła się i poklepała go po głowie. „Nauczyłeś się czegoś, prawda?” powiedziała z miłością w oczach. Mała Matka skinęła głową. „Tak, mamusiu. Nauczyłem się, że nie jest ważne, by mieć wszystko dla siebie. Ważne jest to, że możemy dzielić się z tymi, których kochamy” – odpowiedział z dumą. Następnie otworzył butelkę i wszyscy wzięli łyżkę magicznego miodu, który smakował słodszy niż cokolwiek, co kiedykolwiek wcześniej jedli. Matthias wiedział, że kiedy dzieli się miodem, jego radość jest większa. I tak żyli szczęśliwie i zawsze mieli pod dostatkiem miodu – nie dlatego, że było go bez liku, ale dlatego, że się nim dzielili.